Plama co za pech.

Witajcie 🙂

Weekend za nami. Sobotę miałam okazję spędzić z koleżanką w miłym towarzystwie wosku zapachowego OLYNK. Chciałam dzisiaj podzielić się z Wami swoim spostrzeżeniem na temat wosku sojowego.

Bardzo lubię dzielić się zapachem mając gości. Pachnące woski i świece, płomień rozświetlający i skrzący. Jednak przenosząc świeczkę czy naczynie z roztopionym woskiem  zdarzało mi się go lekko rozlać. Ba, gdyby popłynął na podłogę byłabym rada, ale na mnie? Nowa bluzka z plamami woskowymi. Zdarzyło Wam się wywabiać plamę ze zwykłego wosku parafinowego? Ostatni raz zdarzyło mi się to może ze dwa lata temu, ale wspominam to do dzisiaj… W ruchu było mydło, proszek, płyn do prania i nic. Tłusta plama pozostała. Skończyło się na tym, że próbowałam starej metody z żelazkiem i bibułką, ale bezskutecznie.  W sobotę po raz kolejny upuściłam przypadkowo trochę wosku na bluzkę. W głowie miałam już tamten dzień i wiedziałam, że bluzka będzie do wyrzucenia. Tym razem jednak był to wosk z kosteczek sojowych OLYNK. Pobiegłam do łazienki wzięłam mydło i puściłam gorącą wodę, chociaż wiedziałam, że to nic nie da. Bluzka wyschła, a tu niespodzianka. Plamy nie ma. Jak się okazało plamy z wosku sojowego są bardzo łatwe do usunięcia, bo ten wosk to nic innego jak olej sojowy 🙂

Piszę o tym jako o ciekawostce. Przypadki jednak czasami pozwalają sprawdzić właściwości produktu 🙂

Z ciepłymi pozdrowieniami,

Martyna– autorka bloga Testuję i opiniuję, który jest tutaj.